czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 2: Kolejny

      Jestem jak zwykle wręcz prze szczęśliwa, że biorę udział w tych cholernych eksperymentach. To jest wręcz spełnienie moich marzeń.
      Dzisiaj pragną wszczepić mi zdolność mówienia w myślach. Polega to na tym, że gdy kogoś dotknę, mogę z nim normalnie rozmawiać, tyle że bez mówienia, bo poprzez myśli. Jak osiągnę bodajże 20 poziom, to nie będę musiała się fatygować z tym dotykiem.
      Posadzili mnie znów na samym środku sali. Przyczepili mi jakieś kabelki do głowy i klatki piersiowej. Oni sami siedzieli w pokoju za szybą. Ciągle czułam prąd przechodzący do mojego ciała. Co parę minut był zwiększany. Cały eksperyment miał trwać 3 godziny. Po 1,5 godziny będę mieć 15 minut przerwy, żeby być gotową na dalszą część.
      Wciąż siedziałam bez ruchu. Miałam ochotę kwiczeć z bólu, ale nie miałam zamiaru dać im tej satysfakcji, że Yuno, która jest brutalną i bezwzględną morderczynią, złamie się podczas eksperymentu. Starałam się również nie okazać tego po mimice twarzy. Zadzwonił alarm. Przerwa!
      Odłączyli mnie od tego całego zasranego sprzętu. Powoli wyszłam z sali. Gdy znalazłam się już poza nią, puściłam się biegiem na stołówkę. Jak dorwałam się do lodówki, to rzuciłam się na banana. Te eksperymenty wzmagają głód. Okropnie. Zrobię się od tego cholerstwa gruba...
- Yuno! Co ty robisz? Miałaś podobno być na eksperymentach? Czyżbyś uciekła? - usłyszałam głos Keiichiego
- Odwal się. Mam przerwę, która kończy się za 10 minut.
- Hej, nie odtrącaj mnie - powiedział teatralnie - Jeszcze chwila i złamiesz me serce!
- To raczej ty łamiesz serca dziewczynom, a nie one Tobie, prawda?
- Tak było kiedyś. Teraz...
- Teraz jest tak samo - dokończyłam za niego - Jeszcze czegoś chcesz? Bo wiesz, trochę mi się spieszy.
- Chciałem jeszcze... Dzięki.
- No niemożliwe. Ty potrafisz podziękować? Jakaś nowość. A konkretniej to za co mi dziękujesz?
- ... Dzięki za to, że mnie ukryłaś i opatrzyłaś mi nogę. 
- Słusznie. Jest za co - odwróciłam się na pięcie i odeszłam zaszczycając go jeszcze spojrzeniem tak jadowitym, na jakie było mnie najbardziej stać.
      Wróciłam pod drzwi sali. Minął mnie Aru, życząc mi przyjemnych eksperymentów. Ja odpowiedziałam mu, że to niemożliwe i życzyłam mu tego samego. Odpowiedział to samo. Potem zniknął za rogiem, kierując się w stronę swojej sali.
      Nawet nie wiesz, jak bardzo chcę, żebyś był ze mną, pomyślałam. Czemu musi istnieć ten cały zasrany zakład?! Ludzie się uparli, że chcą zrobić postęp w nauce i co im z tego wyszło? Mordowanie nastolatków. Oczywiście, trzeba było walczyć o potęgę nauki, przeleciało mi przez głowę to sarkastyczne stwierdzenie.
- Yuno, skoro już skończyłaś, to wracaj - pojawił się koło mnie Saotome.
- Chyba kpisz. Mam jeszcze 4 minuty. Nie zrezygnuję dobrowolnie z przerwy, bo im rzadziej i krócej Was widzę, tym jestem szczęśliwsza.
- Zawsze to samo... Kiedyś mnie stąd wyrzucą, zobaczysz - mruknął pod nosem wracając do środka. Jak ja nie cierpię tego miejsca.
      O dziwo, Saotome jest jedynym pracownikiem tutaj, który jest wciąż normalny. Ma jakieś 60 lat, ale wygląda na 20 mniej. Ma niezłą pamięć i słuch, za to wzrok trochę nawala i nosi okulary. Mam wrażenie, że nie chce tu pracować. W sumie to mu się nie dziwię. 
      Wszyscy, którzy tu pracują, mają od 25 do 50 lat. I sami się do tej roboty zgłosili. Cóż, takie pokolenie. To oni walczyli o rozwinięcie nauki. I uważają, że nie ma w tym nic złego. No, nie wszyscy oczywiście, ale większość tak. Pokolenie Saotome w ogóle tego nie popiera, ale jako, że był kiedyś przyjacielem szefa, to wolał przyjąć tą pracę. Moje pokolenie ucieka i wiecznie się ukrywa. Najmłodsze już martwi się o to, co będzie kiedyś z nimi.
      Czy poświęcanie osób, które mają przed sobą całe życie naprawdę jest konieczne? Owszem, ja też zabijam, ale Ci ludzie są dorośli i pracują tu, co w takim układzie jest wybaczalne.
      Poza tym, jest ogromna ilość tych, którzy chcą się tu zatrudnić. Z całego świata. Nie ogarniam tego pokolenia. Co takiego ciekawego jest w zabijaniu nastolatków, którzy zostali siłą wzięci do niewoli? Przez ten zakład wyspa Rokkenjima (nie istnieje w rzeczywistości, nazwa wzięta z anime Umineko no Naku Koro ni) stała się popularna.
      Moja przerwa dobiegła końca. Czas wracać. Niechętnie zwlokłam się z krzesła i weszłam do sali.
- Usiądź na krześle, zaraz do Ciebie podejdziemy - usłyszałam z głośników
- Nie mam jeszcze alzheimera. Codziennie mówicie to samo. Jeszcze chwila i rozdupię Wam te głośniki - powiedziałam niby do siebie, ale głośno. Nic nie odpowiedzieli.
      Usiadłam i za chwilę koło mnie pojawiły się 2 kobiety. Jedna, wyższa, znowu przypinała mi te kabelki do głowy, a niższa do klatki piersiowej. Ważne jest, by były blisko serca. Nie wiem czemu.
- Dzisiaj ktoś jeszcze będzie Cię obserwował - spojrzałam w szybę, ale tylko mignęły mi jakieś postacie - Nie zobaczysz ich. To początkujący i nie chciałbym, żebyś ich wystraszyła, dlatego będą oglądać Cię w osobnym pokoju na ekranie. A teraz przystąpmy do eksperymentu. Dzisiaj będziesz musiała na końcu złożyć ofiarę z bólu, po raz pierwszy.
- Przecież już to robię, prawda?
- Nie, do tego potrzebny jest osobny ból. Poza tym to Cię nie rusza, prawda?
- Prawda. 
- No więc właśnie. W tym wypadku potrzebny nam osobny ból.
- Się nie zesraj przypadkiem. Możemy już zaczynać, bo rozmowy z Tobą nie należą do moich ulubionych, szefie.
- Kochana moja, znamy się tak długo i jeszcze się do mnie nie przekonałaś?
- Chciałeś powiedzieć od tygodnia.
- Tutaj to długo, prawda?
- Jeśli chodzi Ci o to, że czas się tutaj cholernie dłuży, to tak.
- Dlaczego mnie nie lubisz?
- A dlaczego miałabym Cię lubić? Jesteś sadystycznym i wrednym egoistą. Jest milion powodów, dlaczego Cię nienawidzę. Kiedyś mogę Ci je wszystkie wymienić.
- Dobrze. A teraz zaczynajmy, bo czas ucieka, a ty jesteś dla nas bardzo cenna.
- Wolałabym umrzeć, niż osiągnąć 26 poziom.
- Na pewno się tak nie stanie.
- Żebyś się nie zdziwił...
- Mówiłaś coś?
- Tak. Nudzi mi się, a im szybciej stąd wyjdę, tym lepiej dla Ciebie, więc możesz już odpalać te maszyny?
- Jak najbardziej. Ja już uciekam, ale przyjdę popatrzeć na Twoją ofiarę.
      Wyszedł. Miałam ochotę podbiec do niego i skręcić mu łeb, zakopać go, odkopać, poćwiartować, spalić i znowu zakopać. Albo nie, najpierw bym go torturowała, a potem bym wykonała te czynności.
- Pieprzony szef. Myśli, że wszystko kręci się wokół niego. Patrzenie na krew i ludzkie szczątki sprawia mu przyjemność. Mam ochotę go zabić - powiedziałam
- Nie ty jedna - odezwał się Saotome - Ale pogódź się z myślą, że to niewykonalne.
- Kiedyś go zabiję, zobaczysz. Powiem Ci wtedy "A nie mówiłam?".
- Niby jak chcesz go zabić?
- Mam swój plan, który już jest w trakcie. Chodź tu, to pokażę Ci listę, na której mam wszystko spisane. Nie rozstaję się z nią.
- Dobrze.
      Podszedł, a ja wyciągnęłam kartkę z kieszeni spodni. Zaczął czytać na głos

  1. Znaleźć się w zakładzie ZROBIONE
  2. Zostać królikiem doświadczalnym ZROBIONE
  3. Wybłagać typ specjalny, jeśli będzie taka potrzeba NIEPOTRZEBNE
  4. Zyskać sojuszników W TRAKCIE
  5. Wymyślić dokładny przebieg schwytania i zabicia szefa
  6. Ukryć jego ciało tak, żeby nikt go nigdy nie znalazł
  7. Zatuszować swój udział w zabójstwie
  8. Przejąć zakład
- Dlaczego niektóre są podkreślone, a inne nie? - spytał lekko zdezorientowany
- Podkreślone są istotniejsze - odpowiedziałam
- Dlaczego chcesz przejąć zakład?
- Żeby go zlikwidować
- Naprawdę sądzisz, że uda Ci się wykonać Twój plan?
- Połowa już zrobiona.
- Prawie.
- Mniejsza o to. Plan już jest w trakcie. Nie porzucę go. Wykonam go, za wszelką cenę.
- Czy ty wiesz co ty mówisz? Właśnie zawarłaś pakt z Diabłem.
- Nie zawarłam żadnego paktu, nie histeryzuj.
- Nie histeryzuję. Mówię po prostu, że od teraz Szatan będzie wystawiał Cię na próby. Będzie chciał, byś zabijała.
- Robię to od dawna. Nic nowego
- Zabijałaś pracowników zakładu. Teraz będzie chciał, byś zabiła swoich bliskich
- Oni już nie żyją.
- A czy przyjaciele się nie liczą?
- Jeśli tak to postrzegasz... Jednak ja mam tylko jednego przyjaciela, Aru. A przynajmniej on dla mnie jest przyjacielem. Ja dla niego jestem pewnie tylko natrętną dziewczyną ze zjebaną psychiką.
- Wybacz, że to powiem, ale nie mam ochoty słuchać o Twoich problemach sercowych
- To nie są problemy sercowe. Ja po prostu nigdy jakoś nie umiałam rozmawiać z chłopakami z klasy. Z innymi, czy to na wakacjach, czy na jakichś półkoloniach albo coś, to mogę rozmawiać bez przerwy. O to mi chodzi. Tylko o to. Nie w głowie są mi teraz związki. Jedyne, czego teraz pragnę, to śmierć szefa i zlikwidowanie zakładu. To jest mój cel życiowy
- Jak na dziewczynę w Twoim wieku, to masz dość... Dziwne marzenia. Zazwyczaj nastolatki myślą o miłości i w ogóle, a ty chcesz po prostu zabić faceta, zamaskować swój udział w morderstwie i przejąć dowództwo nad instytucją, z której nikt nie wychodzi żywy...
- Jakieś 2 tygodnie wcześniej myślałam jeszcze o miłości, ale teraz... Teraz nie mogę sobie pozwolić na związek, bo to mnie zdekoncentruje.
- Aha... Dobrze, czas najwyższy zacząć eksperyment, bo niestety, ale musisz wyrabiać dzienną normę. Jeśli teraz nie skończymy 11 poziomu, to wieczorem będziemy musieli go dokańczać, a wtedy szef się wścieknie.
- Lubię, gdy jest zdenerwowany przeze mnie.
- Yuno...
- Wiem, wiem. Taki mój los. Zaczynaj już.
      Mijały kolejne minuty. Ból był coraz silniejszy. Czas strasznie mi się dłużył, więc zagadałam do Saotome
- Czemu dzisiaj tylko ty tu jesteś?
- Bo inni już się poddali i sądzą, że się nie złamiesz. Ja bym tego nie robił, ale jako że zostałem przydzielony do nadzorowania Twoich eksperymentów...
- Rozumiem. A czemu Ci początkujący siedzą w innym pokoju? Jestem aż tak przerażająca?
- Słuchaj... Powiem Ci coś, tylko zachowaj spokój
- Przecież ja zawsze jestem spokojna
- ...
- Dobra, dobra.
- To nie są początkujący. To są Twoi przyj... Znajomi
- Jacy znajomi?
- Akise Aru, Kiryuu Zero i Maebara Keiichi(od autorki: w Japonii najpierw wymawiane jest nazwisko, a potem imię. Poza tym to ich prawdziwe nazwiska[nazywają się tak jak w anime])
- ...
- Czy wszystko dobrze?
- ...
- Yuno...?
- ...
- Powiedz coś, bo mam wrażenie, że zaraz mnie zabijesz
- Shit... Nie można było tak od razu?
- Czyli nie jesteś zła ani nic?
- Nie. Jestem po prostu trochę zszokowana. Czemu oni tu są?
- Nie mam pojęcia. Szef po prostu ich przyprowadził i powiedział, żeby Cię obserwowali.
- Hmm... Skoro już o nich wiem, to mogą przecież usiąść przy Tobie.
- Mam ich zawołać?
- Tak
- Jak sobie życzysz
      Saotome zawołał chłopaków. Po chwili ujrzałam Keiichiego, a za nim szli Zero i Aru. Usiedli za moim nadzorcą. Brunet rozsiadł się jak u siebie i zgrywał macho. Zero wyciągnął telefon i coś tam na nim robił. Za to mój największy obiekt westchnień... Po prostu siedział i patrzył przed siebie.
      Przepływ prądu znowu się zwiększył. Zerknęłam w stronę drugiego pokoju. Keiichi patrzył na mnie tym swoim wzrokiem PePe (od autorki: PePe to skrót od sformułowania Pan Pedofil, wymyślonego przeze mnie i Lenę Angeles kiedyś w szkole dla takiego jednego z naszej klasy ^.^), Zero patrzył na mnie... Nieco dziwnie. Niezrozumiale. Aru za to wciąż patrzył przed siebie. Najwyższy czas, by go sobie odpuścić, pomyślałam.
      Odpuściłam sobie. A przynajmniej tak mi się wydawało. Zobaczyłam, że wchodzi szef. Chyba już czas na ofiarę, pomyślałam. I nie pomyliłam się. Te same dwie kobiety, które mnie wcześniej podłączały do kabelków, teraz mnie od nich odczepiły. Zobaczyłam, jak jedna z nich trzyma w ręce nóż. Spojrzałam jeszcze raz w stronę szyby.
      Jedno spojrzenie Aru sprawiło, że straciłam koncentrację i prawie wydałam z siebie jęk w momencie, kiedy ów nóż zagłębiał się w mój brzuch. Błyskawicznie zamknęłam usta i przeniosłam wzrok na szefa. Najwyraźniej nic nie zauważył. Całe szczęście. Yuno, skoncentruj się, pomyślałam, nie patrz na niego, nie myśl o nim tylko o tym, żeby wytrzymać ból.
      Tym razem jęknęłam, gdy nóż został wyciągnięty ze mnie z prędkością światła. Za bardzo skupiłam się na tym, żeby nie myśleć o Aru.
- Idealnie! Wystarczy! Ofiara została złożona! Dziękuję Wam, możecie odejść - wykrzyknął szef. Po chwili stał już przy mnie - A więc, powiedz mi coś - chwycił mnie za rękę. Wzdrygnęłam się.
      Zasrany, okropny, odrażający skurwiel. Może być? - pomyślałam.
- Czyli działa. Kolejny udany eksperyment. Jesteś moim najlepszym królikiem.
- A tamten chłopak? Ten, który uciekł? Czy nie osiągnął 26 poziomu?
- Owszem, ale to był chłopak, a ty jesteś dziewczyną. Do zobaczenia wieczorem, przygotuj się na kolejną ofiarę - powiedział wychodząc z sali.
- Zobaczycie, w końcu dostanie za swoje i będzie wąchał kwiatki od spodu - wstałam z krzesła i skierowałam się w stronę pokoju, w którym siedzieli chłopcy i Saotome, ponieważ tam jest umywalka, a przecież muszę pozbyć się krwi z bluzki
      Kiedy przekroczyłam próg, straciłam władzę nad nogami, a przed oczami zrobiło mi się ciemno...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
      Oto rozdział 2! I jak? Kierując się komentarzem JennyUindo, zrobiłam opisy miejsca i w ogóle. Znaczy się, i tak byłyby opisy, ale dzięki niej jakoś tak postanowiłam się bardziej postarać. Mam nadzieję, że mi się udało. Jak wrażenia po tym rozdziale? W ogóle postanowiłam nadmienić, że ta historia jest trochę z życia wzięta. Nie martwcie się, nie jestem taka psychiczna ^.^ Chodzi tylko i wyłącznie o chłopaków. Aru, Zero i Keiichi spełniają rolę moich 3 obiektów westchnień, z czego z 2 już sobie jakiś czas temu dałam spokój. Z jednym nie umiem... Ale tak żeby było wiadomo, to cechy postaci pomieszałam. Trochę jest z anime, a reszta naprawdę. Ponadto, Maki to Lena Angeles, moja przyjaciółka, która nie umiała się zdecydować, czy chce Maki czy inną postać, ale w końcu wybrała ^_^
                                                                  |Yuno|

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 1: Stare i nowe znajomości

- Yuno! Yuno, obudź się! - usłyszałam głos Aru
      Natychmiast usiadłam na łóżku. Zrobiłam to tak szybko, że wylądowałam w jego ramionach.
- Już dobrze... - powiedział przyciskając mnie do siebie i głaszcząc po włosach
- Przepraszam... - uroniłam kilka łez i wtuliłam się w niego
- Za co?
- Za tamtą noc
- Będziesz ciągle to rozpamiętywać? Przecież to było tydzień temu i nic się nam tak poważnego nie stało
- Jak to nie? Trafili Cię w ramię i nogę, a na dodatek zostałeś typem normalnym! Codziennie masz jakieś nowe rany!
- Owszem, ale dzięki temu, że jesteś typem specjalnym, zyskałaś już możliwość leczenia ran. Dzięki temu nic mi nie ma.
- Ty zawsze jesteś takim optymistą? Przecież mogłam zostać typem nadnaturalnym albo też normalnym, a wtedy bym Ci już nie pomogła.
- Tak. A ty zawsze jesteś taką pesymistką? Tak czy siak byś mi pomogła, bo przecież umiesz też opatrywać rany.
- Nie jestem pesymistką, tylko realistką.
- Jesteś pesymistyczną realistką. Może być?
- Tak - odsunęłam się szybko od niego - Ktoś tu idzie
- Zapomniałem, że masz wyostrzony słuch przez te eksperymenty, ale nie możesz się tak ludziom pokazać - wycierał mi łzy z policzków, kiedy do pokoju wszedł nasz jakże cudowny szef zakładu z... FUCK!
- Wy chyba już znacie tych dwóch chłopaków, prawda?
- Tak - odpowiadam jednocześnie z Aru
- Nie widzimy się tydzień, a Wy już ze sobą flirtujecie - skwitował Zero
- Nie flirtujemy - odpowiedziałam. Wiem, że to było stwierdzenie, ale mam to gdzieś
- A to to co? Przyjacielska pogawędka?
- Tak - odpowiadam niewzruszona
- Spokój, moi drodzy! Od dziś mieszkacie tu razem.
- Że jak?! - krzyknęliśmy wszyscy
- A tak. Zaraz pojawi się drugie takie samo łóżko.
      I zniknął. Po prostu sobie poszedł.
- Co za sukinsyn! Zaraz go dorwę! - rzuciłam się w stronę drzwi, ale ktoś złapał mnie w pasie. To był Aru
- Szybko pozamykajcie drzwi i pomóżcie mi ją przytrzymać! - krzyknął starając się mnie nie puścić
      Po chwili się wyrwałam, jednak Zero ściągnął mnie w dół. Posadził mnie przed sobą i chwycił moje ręce z tyłu w mocnym uścisku. Keiichi usiadł na mojej prawej nodze, a Aru przytrzymał lewą.
- Puśćcie mnie, do cholery! - wpadłam w histerię
- A ty co, wściekliznę masz? - spytał Zero
- Chyba raczej okres - sprostował Keiichi, za co oberwał kolanem w krocze
- Wcale nie bolało - wydusił ledwo
- Mogę mocniej!
- Yuno! Uspokój się - powiedział spokojnie Aru
- Nie mogę, kiedy Wy mnie tak trzymacie! - kolejne słone krople wyciekły z moich oczu
- Puścimy Cię, a ty będziesz spokojna, tak?
- Tak! Tylko mnie już puśćcie!
- Z przyjemnością - oznajmił Zero natychmiast mnie puszczając. Aru już dawno mnie puścił.
- Tak po prostu ją puszczacie? Chyba jej nie wierzycie? Przecież widzieliście w lesie do czego jest zdolna i jak świetną jest aktorką! - oburzył się Keiichi przyciskając mnie do ściany
- Chłopie, co ty robisz?! Zostaw ją! - krzyknął Aru
- A co, zazdrosny jesteś?
- Jak je teraz nie puścisz, to zaraz będzie po tobie!
- Och, jak o nią walczysz! Niesłychane! Ale ja się Ciebie nie boję!
- Nie rozumiesz! 2 razy zdarzyła się już taka sytuacja i wiesz, gdzie ona ich wysłała? Do kostnicy!
- Co ty nie powiesz? Przecież nie może się ruszyć!
- Bo jest załamana. Jeszcze chwila i zaraz odezwie się jej psychika i rozszarpie Cię ona na strzępy!
- Wiesz co? Jakoś Ci nie wierzę!
- Zero! Przemów mu jakoś do rozsądku!
- Już się robi - podszedł do Keiichiego, przerzucił go sobie przez ramię, postawił trochę dalej i walnął jego głową o ścianę - Zrobione
- Nie musiało być tak brutalnie, ale dziękuję - podszedł do mnie, kucnął i kontynuował - Co się dzieje? Dlaczego tak reagujesz?
- Długa historia... - odpowiedziałam
- Mamy mnóstwo czasu. Poza tym, chętnie dowiedziałbym się dlaczego chcesz pozbawić mnie płodności oraz czemu przez Ciebie oberwałem, skoro przecież nic nie zrobiłem - odezwał się Keiichi
- Aż tak dużo czasu nie mamy. Za niedługo umrzemy - pochwycił Zero
- Właśnie. A poza tym, my musimy iść już na śniadanie, żeby zdążyć na eksperymenty - dokończył Aru - Idziemy? - zwrócił się do mnie podając mi rękę
- Yhm... - chwyciłam ją i z jego pomocą wstałam. Nogi się pode mną uginały.
- Dasz radę pójść?
- Nie rób ze mnie jeszcze kaleki - po kilku krokach zachwiałam się i gdyby nie Aru, zaliczyłabym glebę.
- Może jednak Ci pomogę?
- Dobra. Chodźmy już. Im mniej przebywam z tym zboczeńcem, tym lepiej. Ej, co ty robisz?
- Biorę Cię na ręce, a co?
- Postaw mnie!
- Dlaczego? Nigdy nie chciałaś latać, czy coś?
- Nie! Błagam, postaw mnie!
- Jak Cię postawię, to będziesz się ciągle przewracać. A tak, będziemy na miejscu szybciej, no i w ogóle nie będziesz musiała się męczyć
- Ok, ale nie trzęś mną tak - odpowiedziałam po chwili
- Dobrze.

                                            _~~|Zero i Keiichi po wyjściu Yuno i Aru|~~_

- Nie zrozumiałeś aluzji, gdy powiedziała, że to długa historia? - spytał Zero

- A to była w ogóle jakaś aluzja? - odpowiedział Keiichi
- Tak. Należało to odczytać tak, że nie miała najmniejszego zamiaru opowiadać o tym, dlaczego tak zareagowała.
- A skąd ty to niby wiesz, co?
- Bo używam mózgu w przeciwieństwie do Ciebie? Nawet Aru to zauważył, ale to normalne, w końcu chce zostać detektywem.
- Wypraszam sobie! Skoro nie używam mózgu, to co u mnie odpowiada za myślenie? On był tu z nią cały tydzień, a poza tym są parą, nie?
- Ty myślisz tylko penisem. I nie, oni nie są parą.
- W sumie to prawda. Jak to nie? Przecież wszystko na to wskazuje.
- Na pierwszy rzut oka, tak. Napięcie między nimi jest bardzo odczuwalne. Być może z powodu tego, że Yuno...
- Co z nią?
- Że jest jej przykro z powodu tamtej nocy w lesie.
- Jej? Chyba kpisz.
- Wiesz, dużo osób zazwyczaj ukrywa swoją prawdziwą naturę i to co widzimy jest tylko na pozór...
      Zero wyszedł kierując się w stronę stołówki. Keiichi po chwili do niego dołączył. Szli w milczeniu. Brunet zastanawiał się nad słowami kumpla, a ten cieszył się, że udało mu się nie wygadać na temat zauroczenia Yuno. Tak jak powiedział, niektórzy przybierają maskę. Nie wiedział, czy Yuno jest jedną z tych osób, czy nie, ale sądził, że on sam przybrał świetną maskę.

                                                        _~~|Stołówka|~~_

- Może powiedz im, że nie dasz dziś rady uczestniczyć w tych eksperymentach? - namawiał mnie Aru

- To by nic nie dało. W życiu nie przestaną mnie męczyć.
 - Dlaczego?
- Ponieważ jesteśmy tu tydzień, a ja osiągnęłam już 10 poziom. 5 razy więcej niż inni osiągają w tym czasie
- To źle, prawda?
- Dla nich nie, ale dla świata - tak. Jeszcze trochę i zostanę bombą atomową. Poza tym mówią, że jestem drugą osobą, której udało się w tak krótkim czasie zajść tak daleko
- Drugą? A kto jest pierwszą?
- Podobno jakiś chłopak. Ale gdy osiągnął 26 poziom, uciekł i słuch po nich zaginął. Szukali go wszędzie i bardzo długo, ale nigdy go nie znaleziono. Szef był wściekły. Nie wiadomo, czy tamten chłopak dalej żyje, czy nie.
- Niesamowite...
- Co jest niesamowite? - dosiadł się do nas Keiichi
- Jedzenie. Jak na miejsce, w którym tylko czekają, by Cię zarżnąć, posiłki są naprawdę dobre.
- Serio?
- Potwierdzam - powiedział Zero przeżuwając coś i siadając przy naszym stoliku.
- Czemu Wy tu siadacie? Przecież stolików wolnych jest mnóstwo - powiedziałam trochę zdenerwowana
- Spokojnie, nie denerwuj się. Przybywamy w pokoju - odparł Zero - Tutaj chyba lepiej trzymać się razem, co?
- Wręcz przeciwnie. Jak się do kogoś zbytnio przywiążesz, to potem będziesz się masakrycznie czuł.
- Czemu?
- Bo prędzej czy później wszyscy tu umrą, nawet jeśli są królikami doświadczalnymi
- Jak miło... A kto umiera szybciej? Króliki czy Ci, którzy odmówili?
- Ci, którzy odmówili. Są zarzynani od razu. Króliki doświadczalne umierają zazwyczaj śmiercią naturalną. Zawał albo po prostu już się nie budzą. Organizm już po prostu nie wytrzymuje.
- Zazwyczaj?
- No. Czasami, gdy pracownicy widzą, że dana osoba w ogóle nie robi postępów, zgłaszają to szefowi. Ten zazwyczaj karze im jeszcze doglądać tego kogoś przez jakieś 2-3 dni. Jeśli dalej nie będzie postępów, to go zarzynają tam gdzie wszystkich.
- Czyli gdzie?
- W pokoju widowiskowym.
- Co to jest?
- Miejsce śmierci. I nie pytajcie, jak wygląda, bo tak czy siak będziecie jeszcze mieli okazję przekonać się na własne oczy.
- Skąd ty to wszystko wiesz? - spytał Keiichi
- Mam swoje źródło. Dowiedziałam się tego już jakiś czas temu.
- Miałaś kontakt z kimś z zakładu? Albo ktoś stąd uciekł i przekazał Ci te informacje?
- Tak. Pierwsza opcja - można tak powiedzieć, pomyślałam - Ucieczka stąd jest prawie niemożliwa. A skoro Wy już wybraliście bycie królikami doświadczalnymi, to do jakiego typu Was przydzielili? - spytałam próbując trochę zmienić temat
- Nadnaturalnego - odpowiedzieli jednocześnie
- Ciekawe... - popatrzałam na zegarek i wstałam od stołu - Ja muszę już iść do pracy. Z moimi nogami już wszystko w porządku.
      Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź wyszłam ze stołówki.

                                              _~~|Chłopcy po wyjściu Yuno|~~_

- Wierzycie jej w to, że miała kontakt z kimś z zakładu? - zapytał Keiichi przyciszonym głosem

- Tak. Przecież nie zabierają tu telefonów ani nic. To bardzo możliwe - odpowiedział Zero
- Poza tym, to prawda. I tak jak powiedziała, o wyglądzie tego pomieszczenia przekonacie się bardzo szybko - dołączył się Aru

                                                           _~~|Yuno|~~_

      Przed drzwiami do gabinetu szefa siedziała jakaś dziewczyna. Podeszłam do niej

- Hej, wszystko w porządku? - spytałam
- Tak, nie potrzebuję niczyjej pomocy - odpowiedziała stanowczo
- Nie musisz mnie od razu odtrącać. Przecież Ci nic nie zrobię. Poza tym, nie miałam zamiaru Ci pomagać, tylko sprawdzić Twój stan zdrowia psychicznego. Jestem Yuno, a ty?
- Maki. Wybacz, taka moja natura. Słuchaj, długo tu już jesteś?
- Spoko. Tydzień, ale tutaj to długo.
- Więc czy mogłabyś mi pomóc wybrać?
- Chodzi o bycie królikiem doświadczalnym. Jeszcze przed chwilą nie chciałaś mojej pomocy
- Bo jestem nieufna wobec obcych
- Radzę Ci się zgodzić, jeśli chcesz jeszcze trochę pożyć.
- Dzięki. Tak zrobię. A ty gdzie się tak spieszysz?
- Na eksperymenty. A ile masz lat?
- 15
- Ja tak samo! Dobra, teraz już naprawdę muszę lecieć, ale na pewno będziemy mieć jeszcze okazję pogadać, chociażby na stołówce. Łatwo mnie znajdziesz, bo tylko ja mam różowe włosy.
- Spoczko. Według mnie są super
- Twoje też. Naturalne czy farbowane?
- Farbowane. Wcześniej byłam brunetką, ale zawsze lubiłam rudy i po prostu musiałam się zafarbować.
- Yuno! Ile razy będziesz jeszcze miała zamiar się spóźniać?! - krzyknął Saotome, stary zrzęda, który nadzoruje moje eksperymenty.
- Przecież już idę do jasnej cholery! Nie mam kurde motora w dupie! - odkrzyknęłam, a do Maki powiedziałam - Do zobaczenia w przyszłości - i pobiegłam do sali eksperymentalnej
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
      Oto przed Wami 1 rozdział! Jak widzicie, akcja nie rozgrywa się z prędkością światła. Jeśli chcielibyście wiedzieć, z jakich anime pochodzą bohaterowie lub żebym przesłała Wam więcej zdjęć jakiejś postaci, to piszcie śmiało w komentarzach. No i skoro to rozgrywa się w Japonii, to czy bylibyście za tym, żebym czasami pisała trochę o kulturze tam panującej? Jeśli coś Wam się nie spodobało, to piszcie! Chcę wiedzieć, co robię źle, a co dobrze. A z innej beczki: Jak myślicie, czy Yuno będzie z którymś z chłopaków? Jak tak, to z którym? Co sądzicie o Yuno, Aru, Zero, Keiichim, Maki i szefie zakładu, panu Gasai? Jak myślicie, co się będzie działo? Ja mam już wszystko zaplanowane, ale ciii... Nic nie powiem

                                                                        |Yuno|

Prolog, po którym nie zmrużysz oka

      Biegnę przez las. Jest noc. W oddali słyszę psy i moich prześladowców. Nie przestaję biec. Mam nadzieję, że jakoś im ucieknę. Lecz wiadomo, co mówią: "nadzieja matką głupich". Obraz otoczenia jest zamglony, ponieważ płaczę. Dlaczego, zapytacie? Bo właśnie widziałam śmierć moich bliskich. Mojej matki, siostry, najlepszej przyjaciółki. Wszystkich, których kocham.
      No, prawie wszystkich. W ucieczce towarzyszy mi trzech kolegów z klasy. Są szybsi ode mnie i w ogóle się do mnie nie odzywają, ale to nieważne. Ważne, że mogę być blisko nich.
      Keiichi potyka się. Chłopcy zatrzymują się przy nim i dzięki temu doganiam ich. Pomimo tego, że jest ciemno, rozpoznaję krew na rękach Aru i nodze Keiichiego. Gdy się potknął jakaś zaostrzona gałąź wbiła mu się w udo. Próbuje wstać. Upada.
- Uciekajcie. Ja sobie dam radę - mówi
- Chyba żartujesz chłopie! Nie zostawimy Cię. Jesteś ranny, a w zakładzie torturują każdego. Możesz tego nie przeżyć - odpowiada Aru
- Poniesiemy Cię - proponuje Zero
- Nie. Spowolnię Was. Wtedy Was dorwą. Nie wybaczyłbym sobie tego.
- Mogę zostać i opatrzyć ranę... - mówię
- Naprawdę możemy Cię ponieść - ignoruje mnie Zero
- Nie - Keiichi
- Powiedziałam, że mogę zostać i opatrzyć ranę! Pomogłabym mu się ukryć tak, żeby psy go nie wytropiły! - uderzam Zero w głowę - Nie ignoruj mnie!
- Wtedy złapią Ciebie. No i nie ma pewności, czy na pewno dobrze go ukryjesz i czy dasz radę go przenieść.
- Tak czy siak mnie złapią, bo jestem za wolna. A w ukrywaniu się tak, żeby nawet psy Cię nie znalazły, mam wprawę. Poza tym, nie oceniaj mnie po wyglądzie! Jestem w stanie unieść więcej niż Ci się wydaje! A teraz idźcie.
- Ciszej, bo przez Ciebie szybciej nas znajdą! I nie rozkazuj mi. Za kogo ty się masz?
- Za kogoś, kto mógłby Cię z łatwością zabić.
- Dobry żart.
- Ja nie żartuję - wyciągam gałąź z nogi Keiichiego i przejeżdżam nią po szyi Zero. Wylewa się strużka krwi.
- Idiotko! Mogłaś mnie zabić!
- Owszem, ale chciałam tylko pokazać, że mówię prawdę. Szkoda byłoby Cię zabić. Masz przecież jeszcze przed sobą całe życie, prawda?
- Jesteś chora psychicznie!
- Wiem. Kiedyś się leczyłam.
- Co?
- Mówię, że wiem, oraz że byłam leczona, ale lekarze stwierdzili, że chcą jeszcze żyć i nie chcą sami ześwirować, więc odmówili dalszego leczenia. W sumie to i tak na samym początku terapii mówili, że trudno będzie im mnie wyleczyć, jeżeli w ogóle zdołają. Jestem trudnym przypadkiem z masakrycznie dużą ilością przeżyć stanowiących podłoże mojej schizy i tyle. Nie próbuj mnie wkurzyć, bo skończysz... Źle i szybko. A teraz biegnijcie, jeśli chcecie żyć. Macie moje słowo, że się nim zajmę. Wróćcie tu potem po niego. On wyśle Wam wiadomość z mojego telefonu zastępczego w swoim czasie.
      Zero ciągnie Aru za sobą. Aru się wyrywa i podchodzi do mnie.
- Nie daj go złapać. Ukryj go dobrze.
- Masz to jak w banku.
- Siebie też nie daj złapać. Obiecaj.
- Przykro mi, nie mogę.
- Dlaczego? Skoro masz wprawę w ukrywaniu się, to o co chodzi?
- Mam pewien plan, który muszę wykonać za wszelką cenę.
- Jaki plan?
- Dowiesz się w swoim czasie - uśmiecham się cierpko - Jeśli będziesz jeszcze żył oczywiście.
- Chcesz dać się im złapać? Jeśli tak, to zostaję. Nie mógłbym znieść myśli, że złapali Cię przez nas, Yuno.
- Ale...
- Żadnego ale! Zostaję, czy Ci się to podoba, czy nie.
- Aru! chodź już do jasnej cholery! - krzyczy Zero
- Nigdzie nie idę! Zostaję z nimi!
- Cholera, Yuno! Po coś to zrobiła? Teraz jest większa szansa na to, że zabiją wszystkich!
- Sam tak zdecydował. I nie krzycz na mnie. Pamiętaj, że dalej trzymam tą gałąź. 
- Dobra... To ja też zostaję. A teraz ukryj nas i zajmij się Keiichim.
- Jeszcze jakieś życzenia? - pytam sarkastycznie
- Proszę, ukryj nas i opatrz mu nogę?
- Tak lepiej. Szybko, pomóżcie mi przenieść go tam - wskazuję na zarośla. Aru i Zero pomagają wstać Keiichiemu, a ja ich prowadzę.
      Skończyłam opatrywać mu nogę, a Zero staje się jeszcze wredniejszy niż zwykle.
- Myślałem, że lepiej nas ukryjesz. A tu co? Krzaki. I że niby one mają zamaskować nasz zapach? Jakoś nie sądzę.
- Krzaki są po to, żeby nas nie widzieli. Na zamaskowanie zapachu mam to - wyciągam butelkę
- Co to niby jest? 
- Coś skutecznego. Nie wybrzydzaj, jeśli chcesz żyć.
- Dobra, to teraz co? Mamy to na siebie wylać?
- Nie. Ja wyleję to na Was, ponieważ wiem jaka ilość w zupełności wystarczy.
      Keiichim i Zero już się zajęłam. Teraz kolej na Aru. On niespodziewanie chwyta mnie za rękę i kręci przecząco głową.
- Mnie nie będzie to potrzebne.
- Co ty bredzisz? Przez Ciebie Was znajdą!
- Nie znajdą ich, bo idę z tobą.
- Nie ma mowy - jednym ruchem wyswobadzam rękę z jego uścisku i wylewam zawartość butelki na niego.
- Naucz mnie kiedyś uwalniać się tak łatwo z uścisku - mówi Keiichi
- Jak przeżyjesz to rozważę Twoją propozycję. A, zapomniałabym. Masz - mówię bandażując szyję Zero
- Po co mi to?
- Żebyś się nie wykrwawił. Nie dajcie się złapać, bo moje wysiłki pójdą na marne. A teraz pozwólcie, że zrobię kolejny krok do wykonania mojego planu. Do zobaczenia w przyszłości!
      Wybiegam z krzaków. Dostrzegam ludzi z zakładu. Czuję jak czyjaś ręka chwyta moje ramię.
- Yuno, chyba nie myślałaś, że z nimi zostanę? Poza tym, im dłużej przebywam w towarzystwie Zero, tym gorzej się czuję.
- Dlaczego?
- Bo...
- Dobra, później mi powiesz, ale teraz zachowuj się tak jak ja będę, bo już nas zauważyli.
- Dob...Ał! - Aru został postrzelony. Na szczęście tylko w ramię, ale każę mu upaść, żeby wydawał się bezbronny.
- Przedstawienie czas zacząć - uśmiecham się pod nosem i wydaję z siebie okrzyk przerażenia.
- Mamy ich! - ktoś krzyczy. Są blisko mnie. Z podwiązki na prawej nodze wyciągam pistolet, a z drugiej - siekierę.
      Rozpoczynam rzeź. Jeden chłopak ucieka. Ktoś wytrąca mi pistolet z ręki. Odcinam mu głowę. Psy siedzą skulone w pewnej odległości. Mężczyźnie idącemu w moją stronę podstawiam nogę. Przewraca się. Obraca się na plecy. Wbijam mu siekierę w klatkę piersiową.

- Yuno, za tobą! - krzyczy Aru, który, jak dopiero zauważyłam, też walczy. Obracam się, ale Aru już go załatwił. Celuję siekierą w Aru.
- Co do...! - trafiłam w głowę faceta, który chciał się go pozbyć
- Za tobą - uśmiecham się do niego i kontynuujemy to, co zaczęliśmy
      Nagle słyszę strzał. Rozglądam się. Aru upada trzymając się za nogę. Mnie ktoś trafia w prawą stronę klatki piersiowej. Odczuwam przeszywający ból, ale jeszcze stoję na nogach. Odwracam głowę, by zobaczyć sprawcę.
- Cholera! - mówię do siebie
- Yuno, co się dzieje?
- To ten, którego muszę zabić za wszelką cenę. To jest ten mój plan.
      Szef zakładu podchodzi do mnie tak blisko, że mogłabym mu walnąć z misia.
- Proszę, proszę. Nasza urocza Yuno wciąż stoi na nogach?
- Odpierdol się wreszcie ode mnie! - podnoszę rękę, w której trzymam odzyskany pistolet. Strzelam. Trafiam tylko w brzuch, bo ktoś uderza mnie w głowę i ostatnie co pamiętam, to Aru leżący nieruchomo na ziemi. Patrzy na mnie. Mówię bezgłośnie "Przepraszam", a on posyła mi jak zawsze ciepły uśmiech
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
      Witam wszystkich! I jak się podoba prolog? W sumie to wyszedł trochę jak rozdział... Jeśli twierdzicie, że się dużo działo, to jesteście w błędzie, bo dziać to się dopiero zacznie (diaboliczny śmiech) Kha, kha! (kłaczek ^.^) Imiona są japońskie, a postacie w formie anime. Pomysł na tego bloga naszedł mnie 3 listopada o 22:30. Obejrzałam już "Przepis na życie", wzięłam kąpiel i czekałam, aż zacznie lecieć "Piątek trzynastego"... Chociaż w sumie, to wymyśliłam zarys fabuły już trochę wcześniej. Mam tak, że jak nie umiem zasnąć to sobie różne historyjki wymyślam. No i w ten sposób powstał pomysł. Tutaj będę się podpisywać |Yuno| Tak więc zaraz pojawią się bohaterowie, zakładka tłumacząca o co chodzi w blogu i 1 rozdział. Do zobaczenia
                                                                     |Yuno|