Dzisiaj pragną wszczepić mi zdolność mówienia w myślach. Polega to na tym, że gdy kogoś dotknę, mogę z nim normalnie rozmawiać, tyle że bez mówienia, bo poprzez myśli. Jak osiągnę bodajże 20 poziom, to nie będę musiała się fatygować z tym dotykiem.
Posadzili mnie znów na samym środku sali. Przyczepili mi jakieś kabelki do głowy i klatki piersiowej. Oni sami siedzieli w pokoju za szybą. Ciągle czułam prąd przechodzący do mojego ciała. Co parę minut był zwiększany. Cały eksperyment miał trwać 3 godziny. Po 1,5 godziny będę mieć 15 minut przerwy, żeby być gotową na dalszą część.
Wciąż siedziałam bez ruchu. Miałam ochotę kwiczeć z bólu, ale nie miałam zamiaru dać im tej satysfakcji, że Yuno, która jest brutalną i bezwzględną morderczynią, złamie się podczas eksperymentu. Starałam się również nie okazać tego po mimice twarzy. Zadzwonił alarm. Przerwa!
Odłączyli mnie od tego całego zasranego sprzętu. Powoli wyszłam z sali. Gdy znalazłam się już poza nią, puściłam się biegiem na stołówkę. Jak dorwałam się do lodówki, to rzuciłam się na banana. Te eksperymenty wzmagają głód. Okropnie. Zrobię się od tego cholerstwa gruba...
- Yuno! Co ty robisz? Miałaś podobno być na eksperymentach? Czyżbyś uciekła? - usłyszałam głos Keiichiego
- Odwal się. Mam przerwę, która kończy się za 10 minut.
- Hej, nie odtrącaj mnie - powiedział teatralnie - Jeszcze chwila i złamiesz me serce!
- To raczej ty łamiesz serca dziewczynom, a nie one Tobie, prawda?
- Tak było kiedyś. Teraz...
- Teraz jest tak samo - dokończyłam za niego - Jeszcze czegoś chcesz? Bo wiesz, trochę mi się spieszy.
- Chciałem jeszcze... Dzięki.
- No niemożliwe. Ty potrafisz podziękować? Jakaś nowość. A konkretniej to za co mi dziękujesz?
- ... Dzięki za to, że mnie ukryłaś i opatrzyłaś mi nogę.
- Słusznie. Jest za co - odwróciłam się na pięcie i odeszłam zaszczycając go jeszcze spojrzeniem tak jadowitym, na jakie było mnie najbardziej stać.
Wróciłam pod drzwi sali. Minął mnie Aru, życząc mi przyjemnych eksperymentów. Ja odpowiedziałam mu, że to niemożliwe i życzyłam mu tego samego. Odpowiedział to samo. Potem zniknął za rogiem, kierując się w stronę swojej sali.
Nawet nie wiesz, jak bardzo chcę, żebyś był ze mną, pomyślałam. Czemu musi istnieć ten cały zasrany zakład?! Ludzie się uparli, że chcą zrobić postęp w nauce i co im z tego wyszło? Mordowanie nastolatków. Oczywiście, trzeba było walczyć o potęgę nauki, przeleciało mi przez głowę to sarkastyczne stwierdzenie.
- Yuno, skoro już skończyłaś, to wracaj - pojawił się koło mnie Saotome.
- Chyba kpisz. Mam jeszcze 4 minuty. Nie zrezygnuję dobrowolnie z przerwy, bo im rzadziej i krócej Was widzę, tym jestem szczęśliwsza.
- Zawsze to samo... Kiedyś mnie stąd wyrzucą, zobaczysz - mruknął pod nosem wracając do środka. Jak ja nie cierpię tego miejsca.
O dziwo, Saotome jest jedynym pracownikiem tutaj, który jest wciąż normalny. Ma jakieś 60 lat, ale wygląda na 20 mniej. Ma niezłą pamięć i słuch, za to wzrok trochę nawala i nosi okulary. Mam wrażenie, że nie chce tu pracować. W sumie to mu się nie dziwię.
Wszyscy, którzy tu pracują, mają od 25 do 50 lat. I sami się do tej roboty zgłosili. Cóż, takie pokolenie. To oni walczyli o rozwinięcie nauki. I uważają, że nie ma w tym nic złego. No, nie wszyscy oczywiście, ale większość tak. Pokolenie Saotome w ogóle tego nie popiera, ale jako, że był kiedyś przyjacielem szefa, to wolał przyjąć tą pracę. Moje pokolenie ucieka i wiecznie się ukrywa. Najmłodsze już martwi się o to, co będzie kiedyś z nimi.
Czy poświęcanie osób, które mają przed sobą całe życie naprawdę jest konieczne? Owszem, ja też zabijam, ale Ci ludzie są dorośli i pracują tu, co w takim układzie jest wybaczalne.
Poza tym, jest ogromna ilość tych, którzy chcą się tu zatrudnić. Z całego świata. Nie ogarniam tego pokolenia. Co takiego ciekawego jest w zabijaniu nastolatków, którzy zostali siłą wzięci do niewoli? Przez ten zakład wyspa Rokkenjima (nie istnieje w rzeczywistości, nazwa wzięta z anime Umineko no Naku Koro ni) stała się popularna.
Moja przerwa dobiegła końca. Czas wracać. Niechętnie zwlokłam się z krzesła i weszłam do sali.
- Usiądź na krześle, zaraz do Ciebie podejdziemy - usłyszałam z głośników
- Nie mam jeszcze alzheimera. Codziennie mówicie to samo. Jeszcze chwila i rozdupię Wam te głośniki - powiedziałam niby do siebie, ale głośno. Nic nie odpowiedzieli.
Usiadłam i za chwilę koło mnie pojawiły się 2 kobiety. Jedna, wyższa, znowu przypinała mi te kabelki do głowy, a niższa do klatki piersiowej. Ważne jest, by były blisko serca. Nie wiem czemu.
- Dzisiaj ktoś jeszcze będzie Cię obserwował - spojrzałam w szybę, ale tylko mignęły mi jakieś postacie - Nie zobaczysz ich. To początkujący i nie chciałbym, żebyś ich wystraszyła, dlatego będą oglądać Cię w osobnym pokoju na ekranie. A teraz przystąpmy do eksperymentu. Dzisiaj będziesz musiała na końcu złożyć ofiarę z bólu, po raz pierwszy.
- Przecież już to robię, prawda?
- Nie, do tego potrzebny jest osobny ból. Poza tym to Cię nie rusza, prawda?
- Prawda.
- No więc właśnie. W tym wypadku potrzebny nam osobny ból.
- Się nie zesraj przypadkiem. Możemy już zaczynać, bo rozmowy z Tobą nie należą do moich ulubionych, szefie.
- Kochana moja, znamy się tak długo i jeszcze się do mnie nie przekonałaś?
- Chciałeś powiedzieć od tygodnia.
- Tutaj to długo, prawda?
- Jeśli chodzi Ci o to, że czas się tutaj cholernie dłuży, to tak.
- Dlaczego mnie nie lubisz?
- A dlaczego miałabym Cię lubić? Jesteś sadystycznym i wrednym egoistą. Jest milion powodów, dlaczego Cię nienawidzę. Kiedyś mogę Ci je wszystkie wymienić.
- Dobrze. A teraz zaczynajmy, bo czas ucieka, a ty jesteś dla nas bardzo cenna.
- Wolałabym umrzeć, niż osiągnąć 26 poziom.
- Na pewno się tak nie stanie.
- Żebyś się nie zdziwił...
- Mówiłaś coś?
- Tak. Nudzi mi się, a im szybciej stąd wyjdę, tym lepiej dla Ciebie, więc możesz już odpalać te maszyny?
- Jak najbardziej. Ja już uciekam, ale przyjdę popatrzeć na Twoją ofiarę.
Wyszedł. Miałam ochotę podbiec do niego i skręcić mu łeb, zakopać go, odkopać, poćwiartować, spalić i znowu zakopać. Albo nie, najpierw bym go torturowała, a potem bym wykonała te czynności.
- Pieprzony szef. Myśli, że wszystko kręci się wokół niego. Patrzenie na krew i ludzkie szczątki sprawia mu przyjemność. Mam ochotę go zabić - powiedziałam
- Nie ty jedna - odezwał się Saotome - Ale pogódź się z myślą, że to niewykonalne.
- Kiedyś go zabiję, zobaczysz. Powiem Ci wtedy "A nie mówiłam?".
- Niby jak chcesz go zabić?
- Mam swój plan, który już jest w trakcie. Chodź tu, to pokażę Ci listę, na której mam wszystko spisane. Nie rozstaję się z nią.
- Dobrze.
Podszedł, a ja wyciągnęłam kartkę z kieszeni spodni. Zaczął czytać na głos
- Znaleźć się w zakładzie ZROBIONE
- Zostać królikiem doświadczalnym ZROBIONE
- Wybłagać typ specjalny, jeśli będzie taka potrzeba NIEPOTRZEBNE
- Zyskać sojuszników W TRAKCIE
- Wymyślić dokładny przebieg schwytania i zabicia szefa
- Ukryć jego ciało tak, żeby nikt go nigdy nie znalazł
- Zatuszować swój udział w zabójstwie
- Przejąć zakład
- Podkreślone są istotniejsze - odpowiedziałam
- Dlaczego chcesz przejąć zakład?
- Żeby go zlikwidować
- Naprawdę sądzisz, że uda Ci się wykonać Twój plan?
- Połowa już zrobiona.
- Prawie.
- Mniejsza o to. Plan już jest w trakcie. Nie porzucę go. Wykonam go, za wszelką cenę.
- Czy ty wiesz co ty mówisz? Właśnie zawarłaś pakt z Diabłem.
- Nie zawarłam żadnego paktu, nie histeryzuj.
- Nie histeryzuję. Mówię po prostu, że od teraz Szatan będzie wystawiał Cię na próby. Będzie chciał, byś zabijała.
- Robię to od dawna. Nic nowego
- Zabijałaś pracowników zakładu. Teraz będzie chciał, byś zabiła swoich bliskich
- Oni już nie żyją.
- A czy przyjaciele się nie liczą?
- Jeśli tak to postrzegasz... Jednak ja mam tylko jednego przyjaciela, Aru. A przynajmniej on dla mnie jest przyjacielem. Ja dla niego jestem pewnie tylko natrętną dziewczyną ze zjebaną psychiką.
- Wybacz, że to powiem, ale nie mam ochoty słuchać o Twoich problemach sercowych
- To nie są problemy sercowe. Ja po prostu nigdy jakoś nie umiałam rozmawiać z chłopakami z klasy. Z innymi, czy to na wakacjach, czy na jakichś półkoloniach albo coś, to mogę rozmawiać bez przerwy. O to mi chodzi. Tylko o to. Nie w głowie są mi teraz związki. Jedyne, czego teraz pragnę, to śmierć szefa i zlikwidowanie zakładu. To jest mój cel życiowy
- Jak na dziewczynę w Twoim wieku, to masz dość... Dziwne marzenia. Zazwyczaj nastolatki myślą o miłości i w ogóle, a ty chcesz po prostu zabić faceta, zamaskować swój udział w morderstwie i przejąć dowództwo nad instytucją, z której nikt nie wychodzi żywy...
- Jakieś 2 tygodnie wcześniej myślałam jeszcze o miłości, ale teraz... Teraz nie mogę sobie pozwolić na związek, bo to mnie zdekoncentruje.
- Aha... Dobrze, czas najwyższy zacząć eksperyment, bo niestety, ale musisz wyrabiać dzienną normę. Jeśli teraz nie skończymy 11 poziomu, to wieczorem będziemy musieli go dokańczać, a wtedy szef się wścieknie.
- Lubię, gdy jest zdenerwowany przeze mnie.
- Yuno...
- Wiem, wiem. Taki mój los. Zaczynaj już.
Mijały kolejne minuty. Ból był coraz silniejszy. Czas strasznie mi się dłużył, więc zagadałam do Saotome
- Czemu dzisiaj tylko ty tu jesteś?
- Bo inni już się poddali i sądzą, że się nie złamiesz. Ja bym tego nie robił, ale jako że zostałem przydzielony do nadzorowania Twoich eksperymentów...
- Rozumiem. A czemu Ci początkujący siedzą w innym pokoju? Jestem aż tak przerażająca?
- Słuchaj... Powiem Ci coś, tylko zachowaj spokój
- Przecież ja zawsze jestem spokojna
- ...
- Dobra, dobra.
- To nie są początkujący. To są Twoi przyj... Znajomi
- Jacy znajomi?
- Akise Aru, Kiryuu Zero i Maebara Keiichi(od autorki: w Japonii najpierw wymawiane jest nazwisko, a potem imię. Poza tym to ich prawdziwe nazwiska[nazywają się tak jak w anime])
- ...
- Czy wszystko dobrze?
- ...
- Yuno...?
- ...
- Powiedz coś, bo mam wrażenie, że zaraz mnie zabijesz
- Shit... Nie można było tak od razu?
- Czyli nie jesteś zła ani nic?
- Nie. Jestem po prostu trochę zszokowana. Czemu oni tu są?
- Nie mam pojęcia. Szef po prostu ich przyprowadził i powiedział, żeby Cię obserwowali.
- Hmm... Skoro już o nich wiem, to mogą przecież usiąść przy Tobie.
- Mam ich zawołać?
- Tak
- Jak sobie życzysz
Saotome zawołał chłopaków. Po chwili ujrzałam Keiichiego, a za nim szli Zero i Aru. Usiedli za moim nadzorcą. Brunet rozsiadł się jak u siebie i zgrywał macho. Zero wyciągnął telefon i coś tam na nim robił. Za to mój największy obiekt westchnień... Po prostu siedział i patrzył przed siebie.
Przepływ prądu znowu się zwiększył. Zerknęłam w stronę drugiego pokoju. Keiichi patrzył na mnie tym swoim wzrokiem PePe (od autorki: PePe to skrót od sformułowania Pan Pedofil, wymyślonego przeze mnie i Lenę Angeles kiedyś w szkole dla takiego jednego z naszej klasy ^.^), Zero patrzył na mnie... Nieco dziwnie. Niezrozumiale. Aru za to wciąż patrzył przed siebie. Najwyższy czas, by go sobie odpuścić, pomyślałam.
Odpuściłam sobie. A przynajmniej tak mi się wydawało. Zobaczyłam, że wchodzi szef. Chyba już czas na ofiarę, pomyślałam. I nie pomyliłam się. Te same dwie kobiety, które mnie wcześniej podłączały do kabelków, teraz mnie od nich odczepiły. Zobaczyłam, jak jedna z nich trzyma w ręce nóż. Spojrzałam jeszcze raz w stronę szyby.
Jedno spojrzenie Aru sprawiło, że straciłam koncentrację i prawie wydałam z siebie jęk w momencie, kiedy ów nóż zagłębiał się w mój brzuch. Błyskawicznie zamknęłam usta i przeniosłam wzrok na szefa. Najwyraźniej nic nie zauważył. Całe szczęście. Yuno, skoncentruj się, pomyślałam, nie patrz na niego, nie myśl o nim tylko o tym, żeby wytrzymać ból.
Tym razem jęknęłam, gdy nóż został wyciągnięty ze mnie z prędkością światła. Za bardzo skupiłam się na tym, żeby nie myśleć o Aru.
- Idealnie! Wystarczy! Ofiara została złożona! Dziękuję Wam, możecie odejść - wykrzyknął szef. Po chwili stał już przy mnie - A więc, powiedz mi coś - chwycił mnie za rękę. Wzdrygnęłam się.
Zasrany, okropny, odrażający skurwiel. Może być? - pomyślałam.
- Czyli działa. Kolejny udany eksperyment. Jesteś moim najlepszym królikiem.
- A tamten chłopak? Ten, który uciekł? Czy nie osiągnął 26 poziomu?
- Owszem, ale to był chłopak, a ty jesteś dziewczyną. Do zobaczenia wieczorem, przygotuj się na kolejną ofiarę - powiedział wychodząc z sali.
- Zobaczycie, w końcu dostanie za swoje i będzie wąchał kwiatki od spodu - wstałam z krzesła i skierowałam się w stronę pokoju, w którym siedzieli chłopcy i Saotome, ponieważ tam jest umywalka, a przecież muszę pozbyć się krwi z bluzki
Kiedy przekroczyłam próg, straciłam władzę nad nogami, a przed oczami zrobiło mi się ciemno...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto rozdział 2! I jak? Kierując się komentarzem JennyUindo, zrobiłam opisy miejsca i w ogóle. Znaczy się, i tak byłyby opisy, ale dzięki niej jakoś tak postanowiłam się bardziej postarać. Mam nadzieję, że mi się udało. Jak wrażenia po tym rozdziale? W ogóle postanowiłam nadmienić, że ta historia jest trochę z życia wzięta. Nie martwcie się, nie jestem taka psychiczna ^.^ Chodzi tylko i wyłącznie o chłopaków. Aru, Zero i Keiichi spełniają rolę moich 3 obiektów westchnień, z czego z 2 już sobie jakiś czas temu dałam spokój. Z jednym nie umiem... Ale tak żeby było wiadomo, to cechy postaci pomieszałam. Trochę jest z anime, a reszta naprawdę. Ponadto, Maki to Lena Angeles, moja przyjaciółka, która nie umiała się zdecydować, czy chce Maki czy inną postać, ale w końcu wybrała ^_^
|Yuno|