poniedziałek, 11 listopada 2013

Prolog, po którym nie zmrużysz oka

      Biegnę przez las. Jest noc. W oddali słyszę psy i moich prześladowców. Nie przestaję biec. Mam nadzieję, że jakoś im ucieknę. Lecz wiadomo, co mówią: "nadzieja matką głupich". Obraz otoczenia jest zamglony, ponieważ płaczę. Dlaczego, zapytacie? Bo właśnie widziałam śmierć moich bliskich. Mojej matki, siostry, najlepszej przyjaciółki. Wszystkich, których kocham.
      No, prawie wszystkich. W ucieczce towarzyszy mi trzech kolegów z klasy. Są szybsi ode mnie i w ogóle się do mnie nie odzywają, ale to nieważne. Ważne, że mogę być blisko nich.
      Keiichi potyka się. Chłopcy zatrzymują się przy nim i dzięki temu doganiam ich. Pomimo tego, że jest ciemno, rozpoznaję krew na rękach Aru i nodze Keiichiego. Gdy się potknął jakaś zaostrzona gałąź wbiła mu się w udo. Próbuje wstać. Upada.
- Uciekajcie. Ja sobie dam radę - mówi
- Chyba żartujesz chłopie! Nie zostawimy Cię. Jesteś ranny, a w zakładzie torturują każdego. Możesz tego nie przeżyć - odpowiada Aru
- Poniesiemy Cię - proponuje Zero
- Nie. Spowolnię Was. Wtedy Was dorwą. Nie wybaczyłbym sobie tego.
- Mogę zostać i opatrzyć ranę... - mówię
- Naprawdę możemy Cię ponieść - ignoruje mnie Zero
- Nie - Keiichi
- Powiedziałam, że mogę zostać i opatrzyć ranę! Pomogłabym mu się ukryć tak, żeby psy go nie wytropiły! - uderzam Zero w głowę - Nie ignoruj mnie!
- Wtedy złapią Ciebie. No i nie ma pewności, czy na pewno dobrze go ukryjesz i czy dasz radę go przenieść.
- Tak czy siak mnie złapią, bo jestem za wolna. A w ukrywaniu się tak, żeby nawet psy Cię nie znalazły, mam wprawę. Poza tym, nie oceniaj mnie po wyglądzie! Jestem w stanie unieść więcej niż Ci się wydaje! A teraz idźcie.
- Ciszej, bo przez Ciebie szybciej nas znajdą! I nie rozkazuj mi. Za kogo ty się masz?
- Za kogoś, kto mógłby Cię z łatwością zabić.
- Dobry żart.
- Ja nie żartuję - wyciągam gałąź z nogi Keiichiego i przejeżdżam nią po szyi Zero. Wylewa się strużka krwi.
- Idiotko! Mogłaś mnie zabić!
- Owszem, ale chciałam tylko pokazać, że mówię prawdę. Szkoda byłoby Cię zabić. Masz przecież jeszcze przed sobą całe życie, prawda?
- Jesteś chora psychicznie!
- Wiem. Kiedyś się leczyłam.
- Co?
- Mówię, że wiem, oraz że byłam leczona, ale lekarze stwierdzili, że chcą jeszcze żyć i nie chcą sami ześwirować, więc odmówili dalszego leczenia. W sumie to i tak na samym początku terapii mówili, że trudno będzie im mnie wyleczyć, jeżeli w ogóle zdołają. Jestem trudnym przypadkiem z masakrycznie dużą ilością przeżyć stanowiących podłoże mojej schizy i tyle. Nie próbuj mnie wkurzyć, bo skończysz... Źle i szybko. A teraz biegnijcie, jeśli chcecie żyć. Macie moje słowo, że się nim zajmę. Wróćcie tu potem po niego. On wyśle Wam wiadomość z mojego telefonu zastępczego w swoim czasie.
      Zero ciągnie Aru za sobą. Aru się wyrywa i podchodzi do mnie.
- Nie daj go złapać. Ukryj go dobrze.
- Masz to jak w banku.
- Siebie też nie daj złapać. Obiecaj.
- Przykro mi, nie mogę.
- Dlaczego? Skoro masz wprawę w ukrywaniu się, to o co chodzi?
- Mam pewien plan, który muszę wykonać za wszelką cenę.
- Jaki plan?
- Dowiesz się w swoim czasie - uśmiecham się cierpko - Jeśli będziesz jeszcze żył oczywiście.
- Chcesz dać się im złapać? Jeśli tak, to zostaję. Nie mógłbym znieść myśli, że złapali Cię przez nas, Yuno.
- Ale...
- Żadnego ale! Zostaję, czy Ci się to podoba, czy nie.
- Aru! chodź już do jasnej cholery! - krzyczy Zero
- Nigdzie nie idę! Zostaję z nimi!
- Cholera, Yuno! Po coś to zrobiła? Teraz jest większa szansa na to, że zabiją wszystkich!
- Sam tak zdecydował. I nie krzycz na mnie. Pamiętaj, że dalej trzymam tą gałąź. 
- Dobra... To ja też zostaję. A teraz ukryj nas i zajmij się Keiichim.
- Jeszcze jakieś życzenia? - pytam sarkastycznie
- Proszę, ukryj nas i opatrz mu nogę?
- Tak lepiej. Szybko, pomóżcie mi przenieść go tam - wskazuję na zarośla. Aru i Zero pomagają wstać Keiichiemu, a ja ich prowadzę.
      Skończyłam opatrywać mu nogę, a Zero staje się jeszcze wredniejszy niż zwykle.
- Myślałem, że lepiej nas ukryjesz. A tu co? Krzaki. I że niby one mają zamaskować nasz zapach? Jakoś nie sądzę.
- Krzaki są po to, żeby nas nie widzieli. Na zamaskowanie zapachu mam to - wyciągam butelkę
- Co to niby jest? 
- Coś skutecznego. Nie wybrzydzaj, jeśli chcesz żyć.
- Dobra, to teraz co? Mamy to na siebie wylać?
- Nie. Ja wyleję to na Was, ponieważ wiem jaka ilość w zupełności wystarczy.
      Keiichim i Zero już się zajęłam. Teraz kolej na Aru. On niespodziewanie chwyta mnie za rękę i kręci przecząco głową.
- Mnie nie będzie to potrzebne.
- Co ty bredzisz? Przez Ciebie Was znajdą!
- Nie znajdą ich, bo idę z tobą.
- Nie ma mowy - jednym ruchem wyswobadzam rękę z jego uścisku i wylewam zawartość butelki na niego.
- Naucz mnie kiedyś uwalniać się tak łatwo z uścisku - mówi Keiichi
- Jak przeżyjesz to rozważę Twoją propozycję. A, zapomniałabym. Masz - mówię bandażując szyję Zero
- Po co mi to?
- Żebyś się nie wykrwawił. Nie dajcie się złapać, bo moje wysiłki pójdą na marne. A teraz pozwólcie, że zrobię kolejny krok do wykonania mojego planu. Do zobaczenia w przyszłości!
      Wybiegam z krzaków. Dostrzegam ludzi z zakładu. Czuję jak czyjaś ręka chwyta moje ramię.
- Yuno, chyba nie myślałaś, że z nimi zostanę? Poza tym, im dłużej przebywam w towarzystwie Zero, tym gorzej się czuję.
- Dlaczego?
- Bo...
- Dobra, później mi powiesz, ale teraz zachowuj się tak jak ja będę, bo już nas zauważyli.
- Dob...Ał! - Aru został postrzelony. Na szczęście tylko w ramię, ale każę mu upaść, żeby wydawał się bezbronny.
- Przedstawienie czas zacząć - uśmiecham się pod nosem i wydaję z siebie okrzyk przerażenia.
- Mamy ich! - ktoś krzyczy. Są blisko mnie. Z podwiązki na prawej nodze wyciągam pistolet, a z drugiej - siekierę.
      Rozpoczynam rzeź. Jeden chłopak ucieka. Ktoś wytrąca mi pistolet z ręki. Odcinam mu głowę. Psy siedzą skulone w pewnej odległości. Mężczyźnie idącemu w moją stronę podstawiam nogę. Przewraca się. Obraca się na plecy. Wbijam mu siekierę w klatkę piersiową.

- Yuno, za tobą! - krzyczy Aru, który, jak dopiero zauważyłam, też walczy. Obracam się, ale Aru już go załatwił. Celuję siekierą w Aru.
- Co do...! - trafiłam w głowę faceta, który chciał się go pozbyć
- Za tobą - uśmiecham się do niego i kontynuujemy to, co zaczęliśmy
      Nagle słyszę strzał. Rozglądam się. Aru upada trzymając się za nogę. Mnie ktoś trafia w prawą stronę klatki piersiowej. Odczuwam przeszywający ból, ale jeszcze stoję na nogach. Odwracam głowę, by zobaczyć sprawcę.
- Cholera! - mówię do siebie
- Yuno, co się dzieje?
- To ten, którego muszę zabić za wszelką cenę. To jest ten mój plan.
      Szef zakładu podchodzi do mnie tak blisko, że mogłabym mu walnąć z misia.
- Proszę, proszę. Nasza urocza Yuno wciąż stoi na nogach?
- Odpierdol się wreszcie ode mnie! - podnoszę rękę, w której trzymam odzyskany pistolet. Strzelam. Trafiam tylko w brzuch, bo ktoś uderza mnie w głowę i ostatnie co pamiętam, to Aru leżący nieruchomo na ziemi. Patrzy na mnie. Mówię bezgłośnie "Przepraszam", a on posyła mi jak zawsze ciepły uśmiech
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
      Witam wszystkich! I jak się podoba prolog? W sumie to wyszedł trochę jak rozdział... Jeśli twierdzicie, że się dużo działo, to jesteście w błędzie, bo dziać to się dopiero zacznie (diaboliczny śmiech) Kha, kha! (kłaczek ^.^) Imiona są japońskie, a postacie w formie anime. Pomysł na tego bloga naszedł mnie 3 listopada o 22:30. Obejrzałam już "Przepis na życie", wzięłam kąpiel i czekałam, aż zacznie lecieć "Piątek trzynastego"... Chociaż w sumie, to wymyśliłam zarys fabuły już trochę wcześniej. Mam tak, że jak nie umiem zasnąć to sobie różne historyjki wymyślam. No i w ten sposób powstał pomysł. Tutaj będę się podpisywać |Yuno| Tak więc zaraz pojawią się bohaterowie, zakładka tłumacząca o co chodzi w blogu i 1 rozdział. Do zobaczenia
                                                                     |Yuno|

2 komentarze:

  1. Prolog jest zajebiast!! Już go czytałam ^^. Moje pomysły również udzielają się o takiej porze,ale mniejsza :). Lecę czytac 1 rozdział :*.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuuuuuuu no no, zajebiste! <3 lecę czytać dalej, fajnie się zapowiada :*

    OdpowiedzUsuń